Spółki giełdowe od dawna mają pod górkę, gdyż dużo nowych regulacji testowanych jest na ludziach, a konkretnie na ludziach ze spółek giełdowych. Nawet przepisy teoretycznie dotyczące wszystkich tak samo, zupełnie inaczej funkcjonują w kontekście giełdowości spółki i związanej z tym przejrzystości informacyjnej. Powoli wyłania się jednak zza horyzontu nowy widok – spółki giełdowej jako beneficjenta wcześniej zaimplementowanych wymogów.
Obecnie pojawia się dużo regulacji dotyczących kwestii pracowniczych. Przed nami praktyczne wdrażanie dyrektywy work-life balance, która przewiduje konieczność dużo dalej idącej elastyczności ze strony pracodawcy, niż miało to miejsce dotychczas. To zresztą nie tylko wymóg regulacyjny, ale rzeczywista potrzeba biznesowa. W czasach kiedy w coraz większym stopniu liczy się kreatywność, a nie praca przy taśmie, kiedy od lat mamy rynek pracownika i nawet spowolnienie gospodarcze tego nie zmienia, musimy coraz bardziej dbać o pracowników. Zestresowany mózg nie myśli o biznesie.
Ale dlaczego spółki giełdowe miałyby mieć lepiej? Dlatego że wcześniej i w większym zakresie niż ich...