W ostatnich miesiącach bardzo dużo się dzieje w obszarze deregulacji i bardzo słusznie, bo przeregulowanie gospodarki osiągnęło poziom zatrważający. Natomiast są dziedziny, w których – jak wynika z wielu lat doświadczeń – brak regulacji prowadzi do wypaczeń i bez wdrożenia stosownych przepisów sytuacja nie ulega zmianie. Jedną z nich jest kwestia kompozycji najwyższych władz korporacyjnych.
Pomimo że kobiety stanowią połowę społeczeństwa, w zarządach i radach nadzorczych spółek giełdowych jesteśmy bardzo daleko od proporcji 50-50. Co ciekawe, nawet w tych podmiotach, gdzie kobiety stanowią zdecydowaną większość na poziomie pracowniczym, a niekiedy nawet na średnim szczeblu kierowniczym, widać wyraźnie szklany sufit, który nie pozwala im awansować do grona osób, które podejmują najważniejsze decyzje.
Sytuacja taka ma bardzo wiele implikacji o charakterze gospodarczym i społecznym. Zacznę od kwestii społecznych – brak kobiet jako liderek i idolek w tym obszarze funkcjonowania powoduje, że statystycznie patrząc, dziewczynki już od najmłodszych lat są wychowywane w taki sposób, aby mieć bardziej ograniczone aspiracje od ich rówieśników. Nie widzą siebie w roli osób kierujących wielkimi przedsiębiorstwami. Co zresztą bardzo ściśle koresponduje z narzucanymi im cechami –...