Prasa spekuluje, że wkrótce może Pan stracić posadę prezesa PKP. Czy coś Panu wiadomo na ten temat?
O tym, kto pełni funkcję prezesa PKP, decyduje właściciel, czyli Skarb Państwa, w imieniu którego działa minister infrastruktury (przedstawiciele tego resortu nie komentują spekulacji na temat możliwych zmian w zarządzie - przyp. red). Zarząd ma jasno określone przez właściciela zadania wynikające ze Strategii dla Transportu Kolejowego do 2013 roku przyjętej przez Radę Ministrów.
Te zadania może realizować zarząd pod kierownictwem innej osoby. Został Pan prezesem PKP we wrześniu 2004 r. za rządów Marka Belki. Czy tylko z tego powodu nie miał Pan sygnałów o możliwym odwołaniu?
Proszę mi pozwolić na niekomentowanie spekulacji.
Za co najczęściej jest Pan krytykowany?
Przez niektóre osoby za determinację i skuteczność w restrukturyzowaniu grupy. Przez ostatnie cztery lata jej kondycja finansowa, wyniki przewozowe, skala problemów i możliwości biznesowe są diametralnie inne, czyli lepsze od tych, które były kilka lat temu. Jeszcze cztery lata temu co kilka miesięcy były groźby wyłączeń prądu dla pociągów z powodu nieuregulowanych płatności dla dostawców energii, spadała z roku na rok liczba podróżnych, mieliśmy problemy z płynnością finansową, brakowało środków na inwestycje. Zapytam retorycznie. Czy słyszy Pan teraz o...