Nie od dziś wiadomo, że apogeum relacji inwestorskich związane jest z oferowaniem na rynku nowych akcji nowej spółki. I nic w tym dziwnego – emitent musi odpowiednio zaprezentować biznes oraz sens dokonania inwestycji. I nic też dziwnego w tym, że później intensywność relacji inwestorskich stabilizuje się na poziomie, który zapewnia odpowiednią liczb informacji inwestorom, równocześnie pozwalając władzom spółki skoncentrować się na prowadzeniu biznesu – przecież wiele z podejmowanych wcześniej działań niekoniecznie ma sens. Spółka i jej model biznesowy są już znane, więc obiektywna potrzeba dzielenia się wiedzą jest mniejsza. Emitent powinien się bardziej skupić na produkcji i sprzedaży, tak aby przynosić jak największą wartość dla akcjonariuszy. Wiele jednak wskazuje, że w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy spółki giełdowe będą zmuszone do prowadzenia relacji inwestorskich na takim samym poziomie jak w czasie IPO.
Przyczyną zmian w poziomie relacji inwestorskich będzie rosnąca konkurencja o akcjonariuszy. Wynikać to będzie z ewolucji zaangażowania poszczególnych grup inwestorów. Do niedawna najważniejszą grupą inwestorów były OFE. Generowały nie tylko popyt pierwotny, ale także...