Czy bycie inwestorem giełdowym może być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia? Czasem słyszę lub czytam, że jeśli ktoś boi się wykonywania tzw. niebezpiecznych zawodów, to niech zajmie się finansami. Wówczas nie grożą fizyczne uszkodzenia ciała. A i nerwy nie są tak narażone na szwank, jak w innych zawodach. Jednak ze względu na swoją specyfikę (codzienne wielogodzinne notowania) rynki finansowe mogą dostarczać tak dużej dawki stresujących bodźców, jakiej nie doświadcza się w innych zawodach. Nie wszyscy zresztą wytrzymują takie napięcie psychiczne. Znam ludzi, którzy w wyniku niepomyślnych wieści z rynku znaleźli się w szpitalu. A chyba najdosadniej i najbarwniej konsekwencje giełdowego stresu opisał profesor Victor Marek Boruń, mówiąc, że zdarza się spotkać niedaleko Wall Street tych giełdowych graczy, którym nie wyszły inwestycje, a zawiodły nerwy. Chodzą oni po parku czy lesie "z laseczką i wołają: kuku!, kuku!". To cytat z wykładu profesora. Dowcipny, ale...