Podstawową cechą sporu korporacyjnego jest to, że ryzyko jego wystąpienia jest rzeczą stałą. Różne w czasie może być tylko jego natężenie, co przekłada się na szansę wyprzedzającego wyłapania zbliżającego się zagrożenia. Jednak im bardziej kryzys przybiera niesygnalizowaną postać, tym trudniej opanować pożar nim wywołany. Najlepsze rozwiązanie pozwalające takiej katastrofy uniknąć zawstydza oczywistością – nie dać się zaskoczyć. Tymczasem rutyna jest matką wielu korporacyjnych nieszczęść i pośród emitentów powinno powtarzać się cyklicznie, dla właściwego utrwalenia, podstawową regułę ładu korporacyjnego – „zwyczajne” walne zgromadzenie nie istnieje, na każde warto dobrze się przygotować.
Każda spółka publiczna tworzona jest przez zmienne grono licznych akcjonariuszy, którzy nierzadko mają odmienny obraz ich wspólnej inwestycji, a co za tym idzie mogą różnić się w pomysłach dotyczących jej przyszłości. Okazją dla nich by spotkać się (fizycznie lub przy wykorzystaniu środków komunikacji elektronicznej) oraz wymienić spostrzeżeniami jest właśnie walne zgromadzenie. Wówczas także mają sposobność realizować podstawowe prawo do informacji, skorelowane z powinnością zarządu udzielania im żądanych danych o spółce (patrz art. 428...