Znam sposób prowadzący do zwiększenia efektywności polskich rad nadzorczych, ich kompetencji i różnorodności, a także, przy okazji, do zwiększania liczby kobiet w radach. Temat jest bardzo na czasie. Obecnie najgorętszym zagadnieniem związanym z corporate governance jest w świecie anglosaskim udział kobiet w radach dyrektorów. Dyskusje na ten temat są bardzo emocjonalne. Wyróżniam w nich dwa nurty. Pierwszy to statystyka: twarde dane mające wykazać, że udział kobiet w radach zwiększa się nazbyt powoli, co odsuwa perspektywę osiągnięcia pożądanego parytetu płci w nieokreśloną przyszłość. Drugi to wytykanie i zawstydzanie spółek (ang. naming & shaming), które w swojej radzie dyrektorów kobiet w ogóle nie mają.
Ktoś wyliczył, że w radach spółek badanej próby kobietom przypada zaledwie 20,2 proc. miejsc. Ktoś...