Amerykański indeks S&P 500, uwzględniając dywidendy, utrzymuje się dziś mniej więcej na tym samym poziomie, co przed pięciu laty. W tym czasie całkowita stopa zwrotu z akcji koncernów tytoniowych Altria Group, British American Tobacco, Reynolds American, Philip Morris i Lorillard (w przypadku dwóch ostatnich mowa o okresie od 2008 r., gdy spółki te trafiły na giełdę) wyniosła od 78 do ponad 100 proc.
To w dużej mierze efekt wysokich dywidend wypłacanych przez te spółki. Niektóre z nich oddają inwestorom nawet 80 proc. zysków, a do tego organizują skupy akcji. To, że zdołały one utrzymać wysoką rentowność, może zaskakiwać, bo na Zachodzie liczba palaczy systematycznie maleje, a ci, którzy wciąż tkwią w nałogu, to statystycznie rzecz biorąc, ludzie o niskich dochodach, dla których ceny tytoniu stają się zaporowe. Koncerny tytoniowe rekompensują sobie to jednak ekspansją w państwach rozwijających się, gdzie palaczy przybywa.