Surowcowa hossa, napędzana m.in. ożywieniem gospodarczym, luźną polityką pieniężną oraz problemami z podażą niektórych surowców, wciąż jest widoczna. Indeks Thomson Reuters/Jefferies CRB zwyżkował wczoraj czwarty dzień z rzędu, osiągając najwyższy poziom od jesieni 2008 r. Cena miedzi przejściowo osiągnęła pierwszy raz w historii psychologiczną barierę 10 tys. USD za tonę. Do nowych wielomiesięcznych maksimów wspięły się też ceny ropy typu Brent. Drożeje również żywność.
Polacy także mogli na surowcowej hossie zarobić. Nie robili tego masowo, ale ich zainteresowanie tym rynkiem rośnie. Inwestującym w surowce funduszom, których jest u nas kilkanaście, powierzyli w ub.r. około 200 mln zł. Ich aktywa wzrosły w efekcie do 600 mln zł, w porównaniu z 300 mln na koniec 2009 r. (aktywa zwiększały się też wraz ze wzrostem ich wycen). Na ten rok rodzime TFI nie szykują jednak raczej nowych funduszy tej kategorii.