Młodsi może już nie pamiętają, za to starsi śmieją się bądź złoszczą niezmiennie od lat. Mowa o osławionych stu milionach złotych (starych), których rozdawanie - w wyniku mitycznego podziału majątku narodowego - sugerował niegdyś jeden z najbardziej znanych polskich polityków. Lata mijały, temat rozdawnictwa wracał. Wracał, mimo iż brzmiał coraz bardziej groteskowo w kontekście trwającej prywatyzacji, z której dochody szły głównie na finansowanie dziury budżetowej. Z upływem czasu, za sprawą denominacji, ze stu starych milionów zrobiło się dziesięć nowych tysięcy. W sumie okazało się, że wartość tych obiecanek cacanek realnie nie sięgała nawet dziesięciu starych tysięcy,...