Po środowym tąpnięciu na rynku walutowym, złoty odzyskał nieco na wartości. Jednak czy to oznacza koniec kłopotów dla polskiej waluty? Moim zdaniem, odpowiedź na to pytanie jest zdecydowanie negatywna. Po pierwsze, - dzisiejsza sesja pokazała, że na rynku dominują banki - klienci korporacyjni wstrzymują się z transakcjami, czekając na rozwój sytuacji (ci, którzy mają sprzedać walutę, liczą na dalsze osłabienie PLN, ci, którzy mają do sprzedania PLN, oczekują zupełnie odwrotnego rozwoju wypadków). Po drugie, i co ważniejsze - przez rynek cały czas nie przechodzą żadne duże transakcje kupna złotego, co nie może specjalnie dziwić - rząd nie prywatyzuje, a Polska straciła praktycznie wszystkie duże inwestycje bezpośrednie, które dokonały się w tym roku w naszym rejonie. Dlatego przyszłość złotego nadal pozostaje niepewna, co będzie sprzyjało spekulacyjnym atakom dużych graczy i związanej z tym dużej zmienności. Dla firm oznacza to jedno - wzrosną koszty zabezpieczenia ryzyka kredytowego.