Z niepokojem przyglądam się ciągowi dalszemu przedłużającego się ponad wszelką miarę procesu wyboru metod modernizacji naszego wojska. Za dużo tu sloganów, propagandy, rządowo-politycznego marketingu, a za mało faktów. Twardych faktów. Twardych jak pancerze czołgów czy duraluminiowe płatowce samolotów, które funkcjonują bardziej w mediach niż w bazach. A z papierowego wojska mały pożytek. Zarówno dla obronności, jak i dla gospodarki.
Parafrazując przedwojenny, niestety, pusty slogan można powiedzieć, że na razie wydaje się, że jesteśmy (bez) silni, (ro) zwarci i (nie) gotowi....