Rynek analiz i rekomendacji jest chory. Nawet jeśli wszystko gra pod względem prawnym, to z punktu widzenia etyki i ludzkiej uczciwości budzi po prostu niesmak. Wciskanie ludziom kitu weszło w krew niektórym analitykom. Tym, których główną ambicją życiową jest manipulacja faktami i taka interpretacja rzeczywistości, by mogły na tym zarobić ich instytucje. I oni sami, rzecz jasna.
Dyskusyjna jakość rekomendacji i ich podporządkowanie interesom instytucji wykonujących lub zlecających takie raporty to bynajmniej nie polska specjalność. Tylko co z tego? Czy dlatego, że maklerzy i analitycy w Nowym Jorku wciskają kit swoim klientom my mamy iść w ich ślady?
Jak można...