Wczorajsza wypowiedź wiceprezesa NBP Piotra Wiesiołka o gotowości do interwencji na rynku walutowym zelektryzowała inwestorów. Nic dziwnego – kto jak kto, ale bank centralny ma spore możliwości, aby całkowicie zmienić notowania. Scenariusz uprawdopodobniły wypowiedzi członków nowej Rady Polityki Pieniężnej obawiających się aprecjacji.
Choć Wiesiołek podkreśla, że chodziło o pokazanie pewnej możliwości, to tego typu wypowiedzi (powtórzone zresztą przez szefa NBP) pojawiają się nieprzypadkowo, kiedy złoty jest najdroższy od kilkunastu miesięcy. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia przed dwoma laty, gdy werbalną próbę osłabienia waluty podjął drugi wiceprezes NBP Witold Koziński.
Ekonomiści trzeźwo zauważyli, że realna interwencja wymaga zgody RPP.Prędzej czy później nowa Rada i tak będzie musiała zająć się stabilizacją złotego (jeżeli rozwa- żamy euro w 2015 r.). To tłumaczy, dlaczego już teraz jej członkowie myślą o kursie.