Trwająca od 2009 r. hossa dawno już zasłużyła na miano dojrzałej. Od kilku kwartałów inwestorzy pytali, jak długo rynki mogą rosnąć. Zwyżki notowań potwierdzane były dobrymi danymi gospodarczymi i wskaźnikami nastrojów. W tle funkcjonowały programy ilościowe banków centralnych, które spowodowały, że rynkowe stopy procentowe sięgnęły najniższych z możliwych poziomów. W rozmowach z zarządzającymi powtarzała się konstatacja, że do pełni obrazu szczytującej hossy brakuje tylko zakupów...