Jedna z najstarszych instytucji z londyńskiego City wszczęła dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy przedmiotem obrotu na tej giełdzie nie jest kobalt wydobywany przez dzieci. To wynik skarg, że LME pozwala chińskiej spółce Yantai sprzedawać ten metal pochodzący z nieznanego źródła. Kobalt jest powszechnie stosowany w telefonach komórkowych i elektrycznych pojazdach.
Członkowie liczącej sobie 140 lat Londyńskiej Giełdy Metali (LME) w lecie wyrazili obawy o wątpliwe dostawy kobaltu. Pojawiły się podejrzenia, że metal używany do baterii akumulatorowych może pochodzić z kopalni w Demokratycznej Republice Kongo, oskarżanej o zatrudnianie dzieci.
Ponad połowa światowego wydobycia kobaltu pochodzi z tego kraju, a jedna piąta jest tam wydobywana w „chałupniczych" kopalniach. Właśnie one zatrudniają dzieci do kopania w ziemi gołymi rękami głębokich tuneli. LME przed dwoma tygodniami wysłała do wszystkich dostawców prośbę o podanie dokładnych źródeł pochodzenia surowców.