W czasie swojej kadencji przewodniczącej Rezerwy Federalnej Janet Yellen doświadczyła ostrej krytyki z ust Donalda Trumpa, ówczesnego kandydata na prezydenta. Gdy jednak objął on najwyższe stanowisko w administracji waszyngtońskiej, przestała już mu przeszkadzać nadzwyczaj luźna polityka monetarna. Dlatego niemal do ostatniej chwili przed podjęciem decyzji przez prezydenta o nominacji kandydata na szefa Fedu poważnie brano pod uwagę dotychczasową przewodniczącą tego gremium. Trump wybrał jednak Jerome'a Powella, co nie stanowiło niespodzianki ani nie wywołało niepokoju na rynkach.
Wszystko wskazuje bowiem na kontynuację – przy nowym szefie – dotychczasowego stylu działania Rezerwy Federalnej. A można go porównać do stąpania po bardzo kruchym lodzie, z ciągłą baczną obserwacją, czy ten lód nie pęka gdzieś blisko. Tymczasem gospodarka amerykańska rozwija się w tempie zbliżonym do 3 proc., a rynek pracy wykazuje wręcz ostre oznaki „przegrzania". Nie przekładają się one jeszcze na wyraźny wzrost presji płacowej, ale to chyba tylko kwestia czasu. I to raczej bardzo krótkiego.
Wspomniany lód wygląda jeszcze na zupełnie solidny. Ale, kontynuując te pogodowe porównania, robi się coraz cieplej i chyba trzeba przyspieszyć...