W zeszłym tygodniu w jednym z przeglądów prasy informowaliśmy, że policjant z Północnej Karoliny, który poparzył się darmową kawą w Starbucksie, domaga się od sieci kawiarni 750 tys. dolarów odszkodowania (stres wywołany poparzeniem doprowadził do pogłębienia objawów choroby układu pokarmowego policjanta). Ta informacja nie była tak zaskakująca jak ciąg dalszy sprawy – sąd orzekł bowiem, że Starbucks nie ponosi żadnej odpowiedzialności za obrażenia odniesione przez klienta. Obie strony procesu przyjęły wyrok, nawet jeżeli nie został podjęty jednomyślnie. Sędzia Donald Stephens zauważył, że rzadko się zdarza, by 12 osób (tylu członków ma ława przysięgłych) mówiło jednym głosem w jakiekolwiek sprawie. Policjant i jego żona odmówili komentarza. Starbucks oczywiście cieszy się z wyroku, jest przekonany, że jego pracownicy nie zrobili nikomu nic złego.