Tym razem to fryzjer wypowiedział wojnę włoskiemu, opresyjnemu prawu. Dino Disero', bo tak się nazywa mieszkaniec Valdobbiadene niedaleko Treviso, dostał mandat za powieszenie plakatu reklamowego na wystawie swojego zakładu fryzjerskiego – 293 euro, jeżeli zapłaciłby od razu lub 479 euro płatne po pięciu dniach. Dzień później Disero' stawił się w siedzibie gminy z 55 opakowaniami farby do włosów, dyfuzorem i trzema kanistrami wody tlenionej o łącznej wartości 300 euro. Władze gminy, początkowo zakłopotane całą sytuacją, dość szybko znalazły salomonowe rozwiązanie – wystawiły fryzjerowi certyfikat potwierdzający przyjęcie produktów w depozyt. Tydzień wcześniej inny krajan Disero' – Cesare de Stefani – udał się do lokalnego biura sanepidu (po włosku – Spisal) w towarzystwie... krowy. Karę 1,7 tys. euro zamierzał zapłacić w naturze. Jego propozycja została jednak odrzucona.