Maklerzy Morgana Stanleya w końcu dopięli swego. Udało im się wywalczyć wolność... do tweetowania we własnym imieniu. Do tej pory brokerzy tego banku inwestycyjnego na „ćwierkającym" portalu społecznościowym mogli zamieszczać jedynie komunikaty, które przygotował dla nich pracodawca. Od poniedziałku mogą to już robić samodzielnie, pod pewnymi warunkami. Muszą przejść 20-minutowy trening internetowy i mieć co najmniej 15 obserwujących. Poza tym mają kategoryczny zakaz ćwierkania na tematy związane z podejmowanymi inwestycjami. Nad ich aktywnością na Twitterze czuwa oczywiście namaszczony przez pracodawcę administrator. Mimo to Valentina Chtchedrine, szefowa marketingu cyfrowego w Morganie Stanleyu, podkreśla, że jej firma jest jedyną tego typu instytucją z USA, która wprowadziła tak liberalną politykę dotyczącą portali społecznościowych.