Według „Australian Financial Review" australijski skarbnik (odpowiednik naszego ministra finansów) Joe Hockey „bezpośrednio" dał do zrozumienia Bankowi Rezerw Australii (RBA), że rząd nie jest zadowolony z prowadzonej przez tę instytucję polityki pieniężnej. Ta lakoniczna wzmianka stała się powodem do krytyki rządu Tony'ego Abbotta za podkopywanie niezależności banku centralnego. Najwyraźniej na antypodach tę ostatnią traktuje się poważnie.
W sierpniu ub.r. RBA ściął główną stopę procentową do rekordowo niskiego poziomu 2,5 proc. W lutym br. zasugerował, że niżej już jej nie sprowadzi. Choć zdaniem ekonomistów nie zwiastuje to rychłej podwyżki kosztu pieniądza, zmiana nastawienia RBA wywołała aprecjację dolara australijskiego (AUD). Zdaniem Hockeya uderza to w koniunkturę i w efekcie w budżet. Według ekonomistów RBA zdaje sobie sprawę z efektów aprecjacji AUD, więc rząd nie ma się czego obawiać. Ale niezależnie od tego nie powinien mówić bankowi centralnemu, co ten ma robić.