Już trzeci raz w ciągu miesiąca japoński indeks Nikkei 225 w ciągu jednej sesji stracił więcej niż 5 proc. Wczoraj wystarczyło to, aby zamknął się o 20 proc. poniżej szczytu z drugiej połowy maja. Zgodnie z popularną definicją, to początek bessy. Wiele innych azjatyckich indeksów jest o 10 proc. poniżej maksimów, co oznacza, że weszły w fazę korekty.
Azjatyckie giełdy wyjątkowo źle znoszą oczekiwania na normalizację polityki pieniężnej w USA. Wczoraj spekulacje na ten temat podgrzały prognozy Banku Światowego, które pokazały, że choć globalna gospodarka hamuje, to amerykańska przyspiesza.