Na początku kryzysu unijni politycy zapewniali, że to niemożliwe, by jakiekolwiek państwo strefy euro miało przejść przez redukcję długu, nie mówiąc już o bankructwie. Jednakże wszystkie ich zapewnienia okazały się niewiele warte. Prywatni inwestorzy poniosą na wymianie greckiego długu straty sięgające 75 proc. nominalnej wartości posiadanych papierów, a unijne instytucje sprytnie zdołały uniknąć jakichkolwiek strat na tych obligacjach. Teraz inwestorzy nie mają powodu, by wierzyć w zapewnienia, że przypadek Grecji jest unikalny. Może się to zemścić na Portugalii.
Dług publiczny i prywatny Portugalii są warte łącznie 260 proc. PKB, czyli o 100 pkt proc. więcej niż grecki. Deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł w zeszłym roku 8 proc. PKB, a gospodarka może się skurczyć w tym roku o 6 proc. Analitycy obawiają się, że to kraj „następny w kolejce".