Wszyscy znamy powiedzenie „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Pasuje ono jak ulał do preferencji polskich inwestorów, koncentrujących uwagę na warszawskiej giełdzie. Czy jest to uzasadnione wynikami osiąganymi przez nasz parkiet? Jeśli chodzi o akcje, to przebojem 2011 r. okazał się rynek amerykański. Wiem, wielu już teraz zarzuci mi, że inne rynki dawały sobie radę lepiej, np. giełda w Wenezueli lub w Indonezji. Ale czy polski inwestor mógł partycypować w ich wynikach? Uzyskanie dostępu do tych rynków jest bardzo trudne oraz kosztowne, a w niektórych wypadkach wręcz niemożliwe. Stąpajmy więc mocno po ziemi i pozostańmy w obrębie tych giełd, które pozostają w zasięgu naszych możliwości. A tak jest właśnie z rynkiem amerykańskim....