Chiny co prawda znakomicie poradziły sobie z pierwszą falą kryzysu, ale zdaniem ekspertów z drugą im już tak łatwo nie pójdzie. Gorsza koniunktura na rynkach eksportowych wywołała spowolnienie w chińskiej gospodarce. Wiele wskazuje na to, że nadchodzące miesiące będą pod tym względem jeszcze gorsze.
Problemy Chin nie kończą się jednak na spowolnieniu. Zagraża im własny kryzys zadłużeniowy, będący wynikiem uwikłania się przez samorządy, banki i deweloperów w ryzykowne działania, czasem na granicy przestępstwa. Tysiące specjalnych wehikułów inwestycyjnych, lichwiarskie kredyty uzyskiwane od instytucji parabankowych oraz zbyt bliskie związki między partią komunistyczną a biznesem – to wszystko sprawia, że chińscy analitycy porównują nadchodzące załamanie z kryzysem subprime w Stanach Zjednoczonych.
Chiny jednak pod wieloma względami znajdują się wciąż w lepszej sytuacji niż Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia. Mają gigantyczne rezerwy. Stać je na stymulowanie gospodarki.