Ostatnia sesja tego tygodnia miała dwa oblicza, ale żadne nie było przekonujące. Na początku przeważała podaż, dzięki czemu ceny spadły pod minimum z 10 stycznia i znalazły się na poziomie najniższym od 1 grudnia 2010 roku. Radość niedźwiedzi nie trwała długo, bo po południu sytuacja uległa zmianie – pojawiła się korekta wzrostowa. W jej ramach rynek powrócił w pobliże dołka z 31 stycznia, ale teraz zadziałał on jako...