Nasz rynek lekko potknął się w czwartek o nową serię kontraktów terminowych, kasując 1-proc. zysk „wypełzany” w trakcie czterech poprzednich sesji. Wydaje się jednak, że ciągle jeszcze można liczyć na to, że ceny akcji dobrną do końca roku na relatywnie wysokich poziomach. Ostatnie osłabienie ciągle mieści się w granicach normy wyznaczonej przez korekty fal wzrostowych pojawiające się po ok. 2 tygodniach od początku wzrostu (patrz mniej więcej połowa marca, połowa lipca czy połowa września).
Takie analogie sugerowałyby wznowienie marszu...