Historia rozwoju alternatywnych platform obrotu to próba znalezienia równowagi między odstraszającym małe spółki nadmiarem procedur i regulacji, a odstraszającym poważnych inwestorów nadmiarem ryzyka. Polski model rynku dla nowatorskich firm wygląda w tym świetle atrakcyjnie. Warszawski NewConnect często wymieniany jest jednym tchem z takimi parkietami, jak amerykański Nasdaq i brytyjski AIM, na których był w dużej mierze wzorowany, czy też niewiele starszym od niego skandynawskim FirstNorth. Podobnych, lecz mniej u nas znanych parkietów na świecie są jednak dziesiątki, przy czym znaczną prężnością wyróżniają się – by wymienić tylko kilka – singapurski Catalist (dawniej Sesdaq), południowoafrykański AltX, hongkoński GEM czy kanadyjski TSX Venture.
Pod jakim względem są one podobne? Wszystkie nominalnie stanowią alternatywne platformy obrotu. Jest to jednak definicja czysto negatywna – „alternatywna”, znaczy w tym wypadku tyle, co posiadająca inne zasady dopuszczenia spółek do obrotu niż giełda tradycyjna. Wskazać wspólne i swoiste dla takich rynków cechy jest już znacznie trudniej. Większość z nich przeznaczona jest dla niewielkich, dynamicznych spółek, ale w systemie Nasdaq notowane są przecież takie giganty, jak Microsoft, Intel czy Apple. Z kolei Alternext, pomyślany jako paneuropejska alternatywna platforma obrotu, pod względem obowiązujących...