W 2008 roku na polskim rynku kapitałowym pojawiło się kilka nowych domów maklerskich. Większość z nich złożyła wniosek o licencję bądź dopuszczenie do rynku jako członek giełdy jeszcze pod koniec giełdowej hossy, czyli w drugiej połowie 2007 r. Bessa na GPW i strach zarządów spółek przed ich upublicznianiem powodują, że biznes, który wydawał się przed kilkunastoma miesiącami bardzo rentowny, takim już nie jest.
– Działalność rozwija się wolniej, niż zakładaliśmy. Niemniej jednak wkrótce możemy zbilansować koszty i dochody. Posiadanie domu maklerskiego w grupie pozwala realizować emisje prywatne, których adresatami...