Arbitraż znany jest na rynku od dawna. Jako pierwsi zaczęli go stosować jeszcze przed II wojną światową Amerykanie. Wykorzystywali fakt notowania akcji niektórych spółek zarówno na giełdzie nowojorskiej, jak i londyńskiej. Różnica cen między obu rynkami była na tyle duża, że inwestorom opłacała się jednoczesna sprzedaż i kupno tych samych (lub ekwiwalentnych) papierów wartościowych na różnych rynkach. Zyski musiały wystarczyć na pokrycie wszystkich kosztów, w tym transportu papierów, które wówczas jeszcze były zmaterializowane.
Dziś sprawa arbitrażu wygląda nieco inaczej. Inwestorzy wykorzystują różnice cen między rynkiem kasowym i terminowym. Na rynkach światowych transakcje arbitrażowe mają znaczący udział w ogólnej sumie obrotów. Na polskim rynku terminowym dostępne są m.in. kontrakty na indeks WIG20, na kurs dolara czy euro i wydają się one najodpowiedniejsze do arbitrażu ze względu na łatwą możliwość kupna instrumentu bazowego.Koncepcja arbitrażu polega na wykorzystaniu niewłaściwej relacji cenowej między instrumentem bazowym a kontraktem terminowym wystawionym na ten instrument. Jest to raczej oferta dla "dużych" inwestorów ze względu na wiele trudności z tym związanych. Jak wiemy, rynki terminowe w Polsce charakteryzuje niska płynność, czyli możemy mieć problemy z obrotem większą liczbą kontraktów. Kolejną...