Po mocnej zwyżce euro względem dolara z wtorku i stabilizacji ze środy wczoraj przyszedł czas na realizację zysków. Nie doprowadziła ona jednak do przełamania krótkoterminowej bariery, jaką są okolice 1,28 USD za wspólną walutę, związanej z połową białej świecy z wtorku. Natomiast w dłuższym terminie wciąż nie ma powodów, by zapowiadać lepsze czasy dla posiadaczy euro. Nie udało się sforsować silnego oporu na wysokości 1,3 USD, więc dalsze zniżki są najbardziej prawdopodobne. Perspektywa zejścia EUR/USD w rejon 1,17-1,18 jest bardzo realna.
Biorąc pod uwagę silną korelację dolara z rynkami akcji i surowców, zapowiadałoby to powrót bessy na giełdy i spadek cen towarów. Wiązałoby się też zapewne z ponownym wzrostem awersji do ryzyka, co musiałoby się odbić negatywnie na postrzeganiu rynków wschodzących. Budowanie takich scenariuszy wynika z przyczyn, dla których dolar miałby się wzmacniać. Chodzi o ponowne narastanie obaw przed zwalnianiem światowej gospodarki.