Z krótkiej wzmianki w fińskim talk show zrobił się skandal
polityczny, który rzuca cień na wizerunek tego kraju, uchodzącego za jeden z najbardziej nieskazitelnych, otwartych i przejrzystych na świecie.
Timo Kalli, szef partii
Centrum, która przewodzi
czteropartyjnej koalicji rządowej, przypadkowo ujawnił, że świadomie złamał prawo, nie podając do publicznej wiadomości, kto dotował jego kampanię wyborczą
w 2007 roku.
Wywołało to największy od lat skandal polityczny, a premier Matti Vanhanem coraz powsze-chniej wzywany jest do rozpisania przedterminowych wyborów. Fińskie prawo o finansowaniu partii stanowi, że politycy muszą ujawniać źródła dotacji, ale nie przewiduje żadnych sankcji wobec tych, którzy tego nie zrobią. Kalli z całą pewnością nie był jedynym parlamentarzystą, który wykorzystał to kulawe prawo.
Zawstydzeni politycy niemal
codziennie są teraz zmuszani
do wygłaszania oświadczeń,
że robili to samo.