Nadeszła wiekopomna chwila - orzekł niejeden polski kibic. Sterany stadionowymi bójkami, sfrustrowany niewiarygodną, nikczemną korupcją działaczy, sędziów i piłkarzy, zmęczony czekaniem na prawdziwe tryumfy sportowe, miał przedwczoraj swoją chwilę radości. Entuzjazm i euforia pozostaną z nami jakiś czas. A potem? Potem dobrze by było wziąć się do porządnej roboty.
Gdybym był zagorzałym kibicem z innego kraju, czym prędzej wybrałbym się zobaczyć miejsca, w których odbędzie się jedna z moich ulubionych imprez. Żeby rozpoznać teren. Jeśli zdecydowałbym się na podróż samolotem, przy odrobinie szczęścia wylądowałbym na Okęciu, prowincjonalnym, ale dość schludnym lotnisku. Później jadąc dziurawymi, nierównymi ulicami, w korku, dotarłbym do centrum Warszawy. Na chwilkę wpadłbym na Starówkę, może do Muzeum Powstania, jak prawdziwy turysta. A później mógłbym spokojnie przejść do...