Model współpracy między inwestorami a maklerami na całym świecie wygląda podobnie. Ci pierwsi inwestują własne lub powierzone środki, a ostatni pomagają w ich ulokowaniu na rynku. Opłata w postaci prowizji pobierana jest przy realizacji transakcji. Reszta usług, w tym przede wszystkim analizy, jest niejako "za darmo", a precyzyjnie mówiąc, jej cena nie jest wyodrębniona. Czy może się to w przewidywalnej przyszłości zmienić? Są przesłanki, żeby się tego spodziewać.
W zeszłym roku Fidelity Investments - największa na świecie firma zarządzająca funduszami inwestycyjnymi - wymogła na pośrednikach rozdzielenie prowizji maklerskiej na części związane z tradingiem i analizami. Amerykanie zrezygnowali z researchu, dzięki czemu obniżyli koszty transakcyjne. Był to ruch strategiczny i głęboko przemyślany, obliczony na...