Istniała kiedyś - rozpowszechniona wśród publiki - wersja naszej ofensywnej doktryny obronnej (w czym nie ma sprzeczności: wszak najlepszą obroną jest atak - o czym wiedzieli już doskonale stratedzy Układu Warszawskiego). Otóż doktryna ta zakładała, że najlepsze dla naszego kraju byłoby wypowiedzenie wojny Stanom Zjednoczonym i natychmiastowe poddanie się. Niestety, nikt z tego pomysłu nie skorzystał. Piszę niestety, bo - jako że nigdy w Ameryce nie byłem - jestem USAfilem (czyt. usafilem) bezkrytycznym.
Efekty podobnej doktryny, choć niepotrzebnie chyba zakładającej jednak agresję, a potem stawianie oporu przez jakiś czas - widać przecież gołym okiem, w Niemczech i Japonii. Pozazdrościć.
Wojna jednak, nawet w sferze słów, nie jest dziś - wyjąwszy obszary roponośne - w modzie. Ale gdyby tak zmodyfikować strategię i zastosować ją do równie zaciekłych, choć mniej krwawych potyczek......