Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale w Ministerstwie Skarbu Państwa powinniśmy się spodziewać jakichś dynamicznych działań. Już od wielu lat nie odbyła się żadna oferta publiczna, a pojedyncze transakcje wynikają raczej z przymusu. A to trzeba sprzedać hutę zagrożoną upadkiem, a to w Sylwestra wykazać się nagle przychodami z prywatyzacji. Słuszne założenie, że średni okres trwania ministerialnego żywota dochodzi najwyżej do kwadratu długości bytowania motyla bielinka kapustnika, zniechęca raczej do podejmowania wiekopomnych decyzji zaplanowanych na pokolenia. Toteż kolejni ministrowie ukuli już powiedzenie, że ich główne zadanie to zarządzanie majątkiem państwowym i zwiększanie jego wartości, a nie wyprzedaż dla podreperowania wpływów budżetowych. Dobrze też wypadają różne koncepcje prywatyzacji całych branż albo tworzenie państwowych holdingów, względnie integracja pozioma lub pionowa jak korytarze w...