Nastroje na warszawskiej giełdzie są coraz gorsze. Trudno się temu dziwić. Sytuacja w gospodarce wydaje się dramatyczna. Minister finansów sam ze sobą ściga się w obniżaniu prognoz dotyczących podstawowych wskaźników makro. Zbliżają się wakacje, jednak nikt nie wspomina o summer rally, tylko o wyjazdach inwestorów na urlopy. Po powrocie postraszą ich wyborami.
Można odnieść wrażenie, że dla koniunktury na warszawskiej giełdzie nadchodzą coraz gorsze czasy. Bessa wydaje się nie mieć końca i najczarniejsze scenariusze mówią o spadku WIG20 nawet do około 850 punktów, co oznaczałoby spadek od obecnego i tak przecież niskiego poziomu o kolejne 33%. W efekcie fala spadkowa miałaby nasz rynek sprowadzić do poziomu najniższego od końca 1995 r. i niższego od ostatniego szczytu z marca ubiegłego roku aż o 64%. Byłaby to więc najsilniejsza bessa w historii tego indeksu, datującej się od początku 1994 r.Znikąd...