Gdy w kwietniu i maju światowe rynki akcji przeżywały prawdziwe załamanie wywołane wyprzedażą akcji spółek sektora TMT teza, że ?krachy są w październiku? mogła stanowić argument optymisty liczącego na korekcyjną ?summer rally?. Od tamtego czasu minęło już ponad 4 miesiące, w trakcie których główne indeksy giełd w Stanach Zjednoczonych (Nasdaq Composite, S&P 500, DJIA) odrobiły większość strat, ustanawiając w połowie lipca oraz na początku września lokalne maksima na poziomach wcześniej osiągniętych na sesji 10 kwietnia. Niestety, lato się już skończyło i rozpoczął się okres jesienny, który inwestorom na całym świecie nie kojarzy się zbyt dobrze.
Christopher Carolan zadał sobie w 1998 roku trud i przejrzał w poszukiwaniu 10 największych jednodniowych giełdowych spadków historię średniej przemysłowej Dow Jonesa (od 1915 r.), Hang Senga (od 1980 r.), indeksu Nikkei (od 1950 roku) i DAX-a (od 1960 roku). Jak się okazało, za wyjątkiem 2 wiosennych załamań na rynku w Hongkongu z maja i czerwca 1989 roku (-10,8% i -21,8%) związanych z wydarzeniami na Placu Tienanmen, wszystkie pozostałe 8 przypadków rekordowej paniki miało miejsce w październiku (odpowiednio 1929, 1987, 1989 ? DAX i 1997). To niestety zbyt mała próbka, by na jej podstawie wyciągać poważniejsze wnioski, jednakże aktywnych na GPW inwestorów nie należy specjalnie przekonywać, że okres jesienny zwykle nie należy do...