O prawie 4 proc. rosły w poniedziałek po południu ceny ropy Brent, po tym jak kosztujące życie ponad 1,1 tys. osób ataki Hamasu na Izrael postawiły sytuację na Bliskim Wschodzie na skraju destabilizacji. W czasie sesji zakres wahań notowań baryłki przekraczał 2,5 USD, a około godziny 15.00 wyceniano ją na niespełna 88 USD, wciąż o prawie 9 proc. mniej niż na szczycie sprzed gwałtownej korekty letnich zwyżek.
Inwestorzy obawiają się, że do konfliktu wciągnięci zostaną dwaj czołowi gracze rynku ropy – USA oraz Iran, który miał być zaangażowany w pomoc przy atakach. Dzięki odwilży w ich wzajemnych...