Z powodu zamieszania wokół Turcji amerykański dolar wzbił się w połowie sierpnia na dwuletnie maksima. Stał się globalnie najdroższy od czerwca 2016 r. Jak się jednak okazało, nie utrzymał długo tych zysków. Jeszcze przed końcem miesiąca powrócił do wycen z końca lipca. Od trzech miesięcy pozostaje stabilny do euro, a na indeksie DXY notuje mikroskopijne zwyżki (+0,5 proc.) głównie dzięki umocnieniu do funta i jena. A to wszystko – by wymienić tylko kilka elementów – w sytuacji, gdy bank centralny (Fed) podnosi stopy procentowe i regularnie (i w coraz większym stopniu) ściąga dolary z rynku, PKB rośnie najszybciej od czterech lat (w II kw. br.), a spekulanci systematycznie zwiększają długą pozycję w walucie USA (największa od stycznia 2017 r.). Czy to oznacza, że dolar skazany jest na dalsze umacnianie? Niekoniecznie.
Uważam, że...