Ostatnie tygodnie to na naszym rynku okres bardzo burzliwy. Pojawiły się duże problemy dużej spółki giełdowej mające wpływ na dużą liczbę akcjonariuszy i obligatariuszy, a także uczestników funduszy inwestycyjnych. Bardzo ważne jest, abyśmy wyciągnęli z tego właściwe wnioski i podjęli właściwe działania, bo grożą rynkowi standardowe konsekwencje, które najczęściej obracają się przeciwko inwestorom.
Straty ponoszone przez inwestorów są niby wkalkulowane w mechanizm rynku kapitałowego i w zależność między zyskiem a ryzykiem, ale regulatorzy i nadzorcy od lat podejmują działania, których skutkiem jest minimalizacja percepcji tego ryzyka. Wbrew bowiem intencjom nadzorców, im więcej dokumentów musi podpisać inwestor przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej, tym bardziej czuje się chroniony. Wydłużanie różnego rodzaju klauzul, rozszerzanie testów odpowiedniości to nie są czynniki, które pozwolą inwestorom lepiej zapoznać się z ryzykiem i lepiej dopasować inwestycję do profilu danego inwestora, ale są to powody, dla których czuje się on zwolniony z odpowiedzialności za podjętą decyzję, gdyż uważa, że ktoś zajął się za niego analizą ryzyka.
Warto zatem się zastanowić, jakie mogą być konsekwencje ostatnich wydarzeń dla rozwoju polskiego rynku...