Wydawałoby się, że Skandynawia jest rajem życia rodzinnego, ale okazało się, że nawet tam płacowy egalitaryzm to czysta fantazja. Mimo hojnej i uprawianej od wielu lat polityki socjalnej, kobiety pracujące w pełnym wymiarze godzin nadal zarabiają o 15 do 20 proc. mniej niż mężczyźni. A więc luka płacowa między obu płciami jest podobna jak w Stanach Zjednoczonych.
Przyczyna takiej sytuacji też jest podobna – to dzieci szkodzą karierom matek. Dzieje się tak dlatego, że kobiety poświęcają więcej czasu na opiekę nad dziećmi, nie zawsze z własnego wyboru.
Seria najnowszych badań przeprowadzonych ostatnio w Europie i w USA pokazała, że rozpiętość płacowa jest o wiele mniejsza, zanim pojawi się pierwsze dziecko. Później zarobki kobiet załamują się, a ich kariera zawodowa spowalnia. Zarobki bezdzietnych kobiet rosną na ogół w podobnym tempie jak mężczyzn. Są pewne różnice powodowane dyskryminacją i innymi czynnikami, ale to macierzyństwo jest przyczyną płacowej przepaści. JB