Badania ankietowe wśród przedsiębiorstw sugerują, że coraz więcej z nich ma problem ze sprostaniem popytowi.
W IV kwartale, jak podał w czwartek NBP, poziom wykorzystania mocy wytwórczych w polskiej gospodarce sięgnął 83,7 proc. Tak wysoki nie był od niemal dekady. Problem jest najbardziej palący w budownictwie, ale w przemyśle także niemal połowa firm już deklaruje pełne wykorzystanie mocy wytwórczych.
To może tłumaczyć styczniową zniżkę PMI, popularnego wskaźnika koniunktury w przemyśle przetwórczym. Spadł on z najwyższego od niemal trzech lat poziomu 55 pkt w grudniu do 54,6 pkt w styczniu, choć ekonomiści spodziewali się jego kolejnej zwyżki. Stało się tak, bo wzrost produkcji wyhamował w porównaniu z grudniem, choć jednocześnie napływ nowych zamówień był największy od stycznia 2015 r. To, w połączeniu z wydłużeniem się zaległości produkcyjnych, sugeruje, że wiele firm przemysłowych doszło do bariery podaży. Może to być zwiastun ożywienia w inwestycjach. .10