Wyższy wzrost gospodarczy i wyższa inflacja – taki był przekaz płynący z nagłówków po publikacjach danych z Polski w tym tygodniu. W takich przypadkach od ekonomistów oczekuje się interpretacji wyników pod kątem wzrostu lub spadku szans na podwyżkę stóp procentowych, co już stało się dopiskiem czynionym z automatu. Zabawne jest to (i odważę się o taki epitet, gdyż sam uczestniczę w tym procederze), że niemal za każdym razem sprowadza się do oceny...