Internet w Chinach jest cenzurowany nie tylko przez funkcjonariuszy rządowych, ale też przez wynajęte do tego celu prywatne firmy, które pod pewnymi względami mogą przypominać technologiczne startupy z Doliny Krzemowej. – Nasza kultura korporacyjna jest bardzo dobra. Np. każdego popołudnia wszyscy razem idziemy na herbatę. Horyzontalna struktura zarządzania oznacza zaś, że zwykły pracownik może wysłać prezesowi e-maila o swoich problemach. Ogólnie nasza firma jest uznawana za fajne miejsce do pracy – twierdzi pracownik pekińskiej firmy ByteDance Technology Co, specjalizującej się w filtrowaniu treści internetowych. Oficjalne rządowe dane mówią, że w 2013 r. przy cenzurowaniu internetu pracowało 2 mln funkcjonariuszy chińskiego rządu oraz specjalistów z sektora prywatnego. Od tej pory liczba ta mogła mocno wzrosnąć.