Spory korporacyjne mają się coraz lepiej – jest ich coraz więcej, dotyczą coraz szerszego zakresu spraw i coraz szerszego grona podmiotów. Źle to wróży w kontekście nadmiaru aktów prawnych, psucia regulacji i majstrowania przy władzy sądowniczej.
O sporach korporacyjnych jako SEG dyskutowaliśmy od bardzo dawna, a od siedmiu lat poświęcamy temu zagadnieniu cykliczną konferencję, w ramach której zajmujemy się wyłącznie tą tematyką i jej ewolucja sama w sobie jest bardzo interesująca. Kiedyś koncentrowaliśmy się na kwestiach sporów w trójkącie walne zgromadzenie – rada nadzorcza – zarząd, niekiedy w liczbie mnogiej, bo zdarzały się dwa zgromadzenia, dwie rady nadzorcze czy dwa zarządy w tej samej spółce. Z czasem bardzo ważnym uczestnikiem tych sporów stały się sądy, przy czym bynajmniej nie w kontekście finalnych rozstrzygnięć (bo to są procesy wieloletnie), ale w formie różnego rodzaju zabezpieczeń powództwa, niekiedy tak irracjonalnych (np. zakaz podejmowania przez walne zgromadzenie uchwał bez udziału wskazanego akcjonariusza, zawieszenie prezesa, czy...