Sygnity stara się zawrzeć porozumienie z wierzycielami. Ma do niego dojść w ciągu najbliższych dwóch tygodni. – Nie należy tego interpretować w ten sposób, że jeśli termin się nieco wydłuży, to staniemy na skraju przepaści – uspokaja Piotr Wierzbicki, członek rady nadzorczej delegowany do wykonywania czynności wiceprezesa Sygnity. Dodaje, że zarząd rozważa różne scenariusze. Jednym z nich jest sanacja. – Ale w praktyce byłby to najgorszy plan. Zarówno dla nas, jak i dla wierzycieli. Sanacja to ostateczność – zaznacza.
Mimo obecnych zawirowań działalność operacyjna informatycznej spółki odbywa się bez zakłóceń. – Realizujemy kontrakty i pozyskujemy nowe – twierdzi Piotr Wierzbicki. .05