Z autopsji wiem, że kandydat na członka zarządu spółki, który nie ma kompetencji do tego, by być nawet kandydatem, na szczegółowe pytania dotyczące kwalifikacji potrafi zwykle wypalić, że prosi o danie mu szansy. I że jest pracowity, zdolny do poświęceń oraz chętny podejmować wyzwania. I zawsze, gdy widzę na forum publicznym, że kandydatem do takiej pracy jest polityk, słyszę właśnie te same frazesy. Choć z jedną różnicą, że do potęgi czwartej.
Pytanie o to, czy polityk powinien...