Mniej więcej rok temu rynek żył konfliktem Best-Kredyt Inkaso. Dziś Best jest mniejszościowym akcjonariuszem tej spółki, chociaż plany były zupełnie inne. Żałuje pan tej inwestycji?
Nie. To był bardzo ważny krok w myśleniu strategicznym o naszym rozwoju. Kredyt Inkaso ma na pewno jedną rzecz, która jest dla nas cenna. Chodzi o rynki zagraniczne. Oczywiście w tej sprawie nie poszło nam do końca tak, jak zakładaliśmy, ale tak czasami dzieje się w biznesie. Poza tym nadal jesteśmy inwestorem w Kredyt Inkaso. Posiadamy jedną trzecią udziałów i czekamy na ujawnienie planów funduszu Waterland – myślę, że dalszy ciąg tej historii będzie pisany.
Akcje Kredyt Inkaso kupowaliście jednak po 40 zł, a Waterland, który ma dwie trzecie walorów, po 25 zł. Różnica ta została odpisana przez Best w końcówce 2016 r. Czy to nie wpływa negatywnie na działania waszej firmy?
Zdecydowanie nie. Nasza spółka podjęła się inwestycji w Kredyt Inkaso, będąc świadoma swojej siły i...