Obowiązujące od 1 lipca 2015 r. przepisy o zgromadzeniu obligatariuszy wymagają udoskonalenia. Praktyka wskazuje bowiem, że mogłyby lepiej służyć inwestorom i być bardziej elastyczne. W przypadku braku zmian, z biegiem lat problem może narastać i konieczne jest „sztukowanie" brakujących regulacji na poziomie kontraktowym.
Obowiązująca ustawa o obligacjach z 15 stycznia 2015 r. po raz pierwszy w polskiej historii wprowadziła do porządku prawnego instytucję zgromadzenia obligatariuszy. Uchwały zgromadzenia obligatariuszy, po uzyskaniu zgody emitenta, mogą zmieniać warunki emisji obligacji (WEO). Ustawa przewiduje szczegółowe warunki zwoływania oraz podejmowania uchwał przez zgromadzenie obligatariuszy, jak również zasady ich zaskarżania. W założeniu ustawodawca chciał dać emitentom instrument „dogadania się" z obligatariuszami i zmiany w ten sposób WEO, a w konsekwencji uniknięcia problemów technicznych lub nawet przypadku naruszenia (default).
Dla kogo tak naprawdę zgromadzenie?
W praktyce jednak widać już wyraźnie, że zgromadzenie obligatariuszy zostało skrojone wyłącznie „na miarę"...